Cathia
jako Kitty Callahan
Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Washington DC
|
Wysłany: Pią 22:39, 26 Maj 2006 Temat postu: Prequel... Alternatywny, rzecz jasna. |
|
|
Dziewczyna spoglądała na leżącą przy niej postać z lekkim zaskoczeniem. Oczywiście, należało się spodziewać, że kłopoty nadejdą, jak to zwykle bywa, w ostatniej chwili, dwa tygodnie przed sfinalizowaniem planu.
- Dlaczego nie możesz się pozbyć tego palanta? – zapytała z niesmakiem.
- Kochanie, on jest nam szalenie przydatny... Jest tak przewidywalny, że raczej nie może być dla nas żadnym zagrożeniem...
Ręka mężczyzny przesunęła się po zaokrągleniu jej biodra. Słabe światło świecy powodowało powstawanie interesujących cieni w okolicy innych krągłości kobiety. Podniosła do ust kielich wypełniony aromatycznym szkarłatnym napojem. Upiła łyk i odstawiła wino na pobliski stoliczek. Podparła twarz dłonią.
- Rozumiem, że wezwał tutaj Strażników?
- Co raczej nie powinno stwarzać problemów, bo zanim oni się domyślą, co się dzieje, pozbędziemy się ich szybko i niepostrzeżenie. Burmistrz nie może nic powiedzieć wprost, bo się wyda, że coś za długo milczał na temat wilkołaków w okolicy – zaśmiał się mężczyzna. – I ktoś może przypomnieć, że dysponował dość dużą kwotą na ostatnie wybory...
- Na przykład prasa przypomni – uśmiech kobiety był z gatunku tych, za jakie mężczyźni oddaliby życie.
- Na przykład. Natomiast nie miałbym nic przeciwko, żeby coś skierowało ich uwagę na zupełnie inne tory... Jeśli wiesz, co mam na myśli...
- Doskonale, kochanie – dziewczyna pocałowała go w usta.
Usiadła na łóżku, wyciągając dłoń po aksamitną suknię wiszącą na oparciu łoża.
- Wybierasz się gdzieś? – złapał ją za rękę.
Zanim zdążyła mu odpowiedzieć, pociągnął ją i ułożył przy sobie. Delikatnie gładził jej piersi, jednocześnie zachłannie całując jej usta. Gdy na chwilę przestał, wyszeptała jego imię:
- Arsene...?
- Tak, Kitt?
- Nie przerywaj...
Post został pochwalony 0 razy
|
|