|
Prosperity Wells Forum dla mieszkańców małego miasteczka Prosperity Wells...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BearClaw
jako Billy Gun
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z Bractwa Stali...
|
Wysłany: Nie 21:02, 28 Maj 2006 Temat postu: Beniamin McBearson i Howard Londern. |
|
|
24 Marca 1877. Stan Colorado. Denver…
- Whisky! Dwie szklanki!
Barman spojrzał na przybysza, siedzącego przed ladą po przeciwnej stronie. Zniszczony kapelusz, przebity zapewne wieloma pociskami oraz szrama przebiegająca przez lewą stronę twarzy obcego, dawała mu groźny oraz podejrzany wygląd.
- Dwie szklanki…Ten to musi mieć głowę… - przeszło przez myśl barmana, jednak spełnił życzenie siedzącego przed nim mężczyzny.
Howard w ciągu dwóch minut opróżnił obie szklanki alkoholu. Ponownie spojrzał wyczekująco na barmana, aż ten pod wpływem jego szarych oczu drgnął mimo woli.
- Słucham?
- Nie słuchaj, tylko polewaj następne dwie! Długo mam czekać?
- Następne dwie?
- Ogłuchłeś?
Barman zaniepokoił się teraz poważnie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pił tyle. Stwierdził, iż albo jest to szaleniec, albo jakiś obcy bandyta, jednak po raz kolejny spełnił wymagania klienta.
- Dwanaście dolarów…
- Że ile?!
- Dwanaście sir…
- Wyzysk w biały dzień!
Barman przełknął głośno ślinę, jednak nie zmienił zdania, wyczekująco patrząc na nieznośnego i podejrzanego kowboja. W końcu klient westchnął głośno i rzucił na ladę podaną sumę. Kiedy był w trakcie dopijania swojej trzeciej szklanki whisky, drzwi saloonu naglę się otwarły, a w ich otworze pokazała się dość osobliwie wyglądająca postać. Przybysz nosił na sobie ciemno zielony płaszcz, przez który można było dostrzec dwa rewolwery Adamsa, spoczywające spokojnie w kaburach przypiętych do pasa. Zza pleców natomiast wystawało mu coś dużego i blaszanego. Kiedy podszedł bliżej do lady, Howard zauważył, iż jest to kusza, a kiedy nowy podróżnik siadał, usłyszał, iż coś metalowego brzęknęło o siedzenie. Mężczyzna zdjął kapelusz odsłaniając swoje brązowe, krótko ścięte włosy i ukazując całkiem przystojną twarz. Na oko miał może z 24-26 lat. Torbę podróżną, która do tej pory przerzuconą miał na ramieniu położył obok siebie. Jego oczy były jasno niebieskie, o zupełnie przeciwnym odcieniu co Howarda. Spojrzał na barmana, którego mina wyrażała dość duży niepokój dwoma dziwnymi klientami, po czym rzekł:
- Szklankę soku oraz coś na ząb.
- Soku?
- Chyba jasno się wyraziłem drogi panie. Prawda? I jeśli można prosić to jakiś chleb z mięsem…
- O..oo.. Oczywiście sir… Już podaję.
Obcy nic nie odpowiedział, jedynie spokojnie czekał. Londern natomiast podszedł bliżej i przysiadł się do człowieka w ciemno zielonym płaszczu.
- Sok? Człowieku w dzisiejszych czasach pijesz sok w sloonie?!
Mężczyzna spojrzał na niego lodowato, jednakże nic nie odpowiedział.
- Może napiłbyś się whisky?
- Nie dziękuję…Jeśli bym chciał się napić whisky to był ją zamówił.
- Może jednak? Wyglądasz na kogoś, kto umie pić! A ja nie przepadam sam tak…
- Jakoś mi to nie przeszkadza. A teraz wybacz, ale właśnie idzie barman z moim posiłkiem.
Barman podszedł położył przed obcym tacę z pożywieniem i podał cenę 14 dolarów. Mężczyzna wyjął z płaszcza podaną sumę i zabrał się za jedzenie, natomiast Londern dostrzegając, iż ma do czynienia z dzianym osobnikiem, postanowił wygrać coś.
Howard odczekał, aż człowiek zje. Kiedy ten skończył w spokoju konsumować swoje danie, Londern ponownie wyskoczył z propozycją:
- No to może teraz po szklaneczce whisky?
- Nie…
- Może jednak? No stary wyglądasz na równego gościa! Co powiesz na małe zawody?
- Zawody? Niby w czym moczymordo? W piciu?
- Ej! Koleś! Nie jestem żadnym moczymordą! Zrozumiano?
- A jeśli nie, to co? Pobijesz mnie?
- A co myślisz, iż nie zdołał?
Twarz barmana zrobiła się dosłownie biała. Natomiast obcy z ogromnym spokojem i pewnością siebie odpowiedział:
- Nie. Nie zdołasz. I zrobiłbyś bardzo wielką głupotę, gdybyś spróbował.
Po wypowiedzeniu tych słów, oczom Howarda przez dosłownie kilka sekund, ukazał się widok dość dobrze znany. Mianowicie przybysz pokazał mu na chwilę odznakę, jaką nosili Texas Rangers. Obcy wstał i skierował się do drzwi. Londern zerwał się i pobiegł za nim.
- Ej Ty! Że niby kim jesteś koleś?
Mężczyzna odwrócił się, i rzekł z iście kamienną twarzą:
- Beniamin McBearson, moczymordo.
Howard stanął już przed saloonem jak wryty. Kiedy Beniamin podchodził do czarnego jak noc konia, Londern krzyknął:
- NIKT, ale to NIKT mnie nie będzie nazywał moczymordą! Nawet Ty!
- Bo?
Spokój oraz chłód bijący ze słów McBearson’a doprowadził Howarda do istniej furii.
- Słuchaj, za kogo Ty się koleś uważasz?! Za Strażnika Teksasu?! Myślisz, że jak nim jesteś, to wszystko Ci wolno?!
- W zasadzie…To ja nie jestem Strażnikiem Teksasu, panie moczymorda…
- Wyplujesz te słowa – wysyczał Londern i rzucił się na Beniamina.
Torba, przerzucona przez ramię McBearson’a upadła na ziemię. Cios Londerna został zatrzymany w połowie jego wykonywania. Pięść lecąca w stronę twarzy Beniamina, została uchwycona zręcznie za nadgarstek ręki, po czym z brutalna i pewną siła wygięta w drugą stronę. Dawny grabarz Prosperity Wells zawył z bólu, jednak to jeszcze nie był koniec. Odchylona szczęka Howarda w górę była kuszącym widokiem, dlatego też celny kopniak w jej spód pozbawił Londerna kilku zębów, które zostały wyplute z głośnym krzykiem bólu. Grabarz odskoczył w bok i spróbował się zemścić.
- Szkoda, że tak wolno się uczysz… - westchnął Beniamin, po czym zgrabnie uniknął uderzenia z lewej strony, tym samym uderzając z kolanka w udo Howarda, który się zgiął pod dziwnym kątem. Pięść McBearson’a uderzyła tym razem w skroń Londerna, który poleciał nieprzytomny na ziemię.
- Mam nadzieję, iż teraz zapamiętasz sobie dobrze tą lekcję… - stwierdził Beniamin, po czym wziął swoją torbę, wskoczył zgrabnie na czarnego jak noc konia i pognał go słowami:
- Naprzód Czarny Diamencie! Naprzód!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BearClaw dnia Śro 18:32, 31 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kazeite
jako John Callahan
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: znienacka :)
|
Wysłany: Śro 13:41, 31 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
A pan McBearson zamiast solidnych angielskich rewolwerów używa pary tandetnych amerykańskich gratów ponieważ?...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BearClaw
jako Billy Gun
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z Bractwa Stali...
|
Wysłany: Śro 15:47, 31 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
...Ponieważ nigdzie nie mogłem znaleźć w necie opisu solidnych angielskich rewolwerów z okresu lat 1860-1877... Ale jeśli byś mi podpowiedział co i jak, to z chęcią wprowadze drobne poprawki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JohnnyBee
jako John Bean
Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Alba
|
Wysłany: Pią 13:44, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Przypomina mi sie kreskowka w ktorej kowboj wrzeszczy "Naprzod, Blyskawico! Ku nowej przygodzie!" A kon sobie w tym momencie mysli "Kots wazny musi to ogladac, normalnie mowi do mnie 'wio, Bob'"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|