Forum Prosperity Wells Strona Główna Prosperity Wells
Forum dla mieszkańców małego miasteczka Prosperity Wells...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hell on Earth is not enough...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prosperity Wells Strona Główna -> Alternatywy…
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Luke76
jako Mike Sage



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Emerald Isle

PostWysłany: Wto 0:42, 06 Lut 2007    Temat postu: Hell on Earth is not enough...

To był kolejny, zwykły dzień w Prosperity Wells.

John Callahan pokazywał bandytom, że w tym mieście przestępstwo faktycznie nie popłaca. Katherine Callahan towarzyszyła mężowi, gromadząc przy okazji materiały na kolejny artykuł. John Bean popijał w saloonie whiskey, masował szczękę i starał się sobie przypomnieć, dlaczego Molly Baker uderzyła go zaraz po tym, jak się obudził. Howard Londern próbował udowodnić barmanowi, że jako klient roku (piąty raz z rzędu) w pełni zasługuje na darmową kolejkę i następną również. Michael Sage klął pod nosem, że znowu musi odwalać czarną robotę za Londerna i nie dostanie za to od Callahana dodatkowej kasy.

Wszystko było w najlepszym porządku.

Ale czasem wystarczy tylko chwila, by porządek stał się trochę bardziej chaotyczny.

W południe ulice Prosperity Wells na chwilę były przepełnione blaskiem, który ni miał związku z największym kątem padania promieni słonecznych w ciągu dnia. Na głównym rynku pojawiła się pionowa czerwona elipsa, której krawędzie falowały i przyjmowały najdziwniejsze kształty, jakby płonęły.

Jak na zawołanie populacja Prosperity Wells stworzyła krąg wokół niecodziennego zjawiska i jęła przypatrywać się mu z szeroko otwartymi oczyma i wśród szeptów.

Krąg przerwał się i obok płonącej elipsy pojawili się John Callahan z małżonką, John Bean, Howard Londern i Mike Sage.
Ze swoimi broniami w pogotowiu zaczęli przyglądać się dokładniej zjawisku.

- Wiecie co to może być? – zapytał zaintrygowany Sage.

- Hm, nie jestem pewien, ale to chyba jakiś portal – stwierdził analitycznie Callahan.

- Portal? – zdziwił się Londern. – A co to jest?

Kitty przewróciła oczami, wzięła głęboki wdech i zwróciła się do grabarza:
- Widzisz, Londern, to…

Przerwała, gdyż, podobnie jak reszta, usłyszała głosy dochodzące z, jak zostało ustalone, portalu.

- Mówię ci, że włożyłeś odwrotnie Nogę Wirta. A poza tym powinniśmy zrobić to w Obozowisku Łotrzyc. Nie wyjdzie, jestem pewien.

- Bzdura! Przecież portal stoi! – zabrzmiał inny głos, bardziej donośny – A jeśli już coś było nie tak, to ta twoja księga. Skąd wiesz, że włożyłeś dobrą?

- Bo umiem czytać ośle… Wchodźmy już.

Z portalu wyłoniły się dwie postacie – jedna bardziej masywna, druga trochę mniej, ale obie zakute w stalowe pancerze i z wielkimi broniami na plecach.

- Ożesz ty… - powiedział ten większy zdejmując hełm – Dziwnie wyglądają te krowy…

- To nie krowy, baranie! – skarcił olbrzyma ten mniejszy i zdjął swoją przyłbicę – To najzwyklejsi ludzie! Mówiłem ci, że spaprałeś!

Dialog dziwnych przybyszy wprawił wszystkich w osłupienie, z którego jako pierwszy otrząsnął się John Callahan.

- Hej, wy! – skierował swoje słowa do gości. – Skąd się tu wzięliście? Czemu wyglądacie tak… nietypowo?

Ten, który uchodził za inteligentniejszego odwrócił swą głowę w stronę Strażnika Teksasu.

- To samo pytanie mógłbym zadać wam, ale cóż, noblesse oblige… Pozwolicie, iż się przedstawię. – ukłonił się nisko, a jego zbroja zadźwięczała. – Nazywam się Miszczunio. A ten drugi to Slejer.

Nie dość, że dziwni, wyskoczyli z jeszcze bardziej dziwnego portalu, to jeszcze te imiona, pomyślał sobie średnio co drugi mieszkaniec Prosperity Wells. Reszta, na widok arsenału sporych gabarytów, uciekła, krzycząc coś o starożytnej przepowiedni.

- Miszczunio? Slejer? – Gdyby John Bean potrafił wstrzymywać śmiech, byłaby do tego doskonała okazja. Ale nie potrafił.

Miszczunio przyjął zakłopotaną minę. Spojrzał na tarzającego się ze śmiechu kanciarza, do którego dołączył Howard Londern, i oznajmił:

- Tak, no cóż… Ciężko to wyjaśnić. To tak jakby jakaś inna, potężna siła tak zadecydowała i tak już musi być…

- Widać ta siła ma niezłe poczucie humoru – stwierdził cicho Sage, jak to miał w zwyczaju.

- A może by tak pan udzielił odpowiedzi na moje pytania, panie Miszczunio? – powiedział John Callahan.

Przybysz odchrząknął, wyprostował się, zaczął patrzeć w punkt położony gdzieś ponad tłumem i przemówił:

- Jestem paladynem Kościoła Zakarum. Mój przyjaciel to dzielny barbarzyńca pochodzący z plemion żyjących pod górą Arreat. Przybyliśmy ze świata zwanego Sanktuarium, opanowanego przez zło Trójcy – Baala, Mefisto i Diablo, przeciwko którym poprzysięgliśmy walczyć…

Zapadła cisza. Niewiadomo dlaczego zaczęły cykać świerszcze. W każdej innej sytuacji obywatele Prosperity Wells zaczęliby zastanawiać się nad pochodzeniem tych owadów. Ale było coś bardziej zastanawiającego i dziwiącego.

Po zakończeniu swego monologu Miszczunio znów spuścił powietrze z płuc i spojrzał na Drużynę.

- Ale wiecie… - podrapał się po głowie – Jakoś chcemy odpocząć, bo ile można zasuwać z tymi toporami i mieczami i siekać, siekać, siekać?... - Slejer przytaknął ze smutną miną. Dlatego wykombinowaliśmy z tym portalem i dostaliśmy się… no, tutaj. Jak właściwie nazywa się to miejsce?

- Prosperity Wells. Świat zwany Ziemią - oznajmił Callahan, wpadając w zamyślenie.

- Wiesz, John, przydałyby się nam wakacje… - powiedziała swemu mężowi Kitty. Bez wyrzutu, ale z sugestią.

- Racja, Callahan. Ile można zakopywać trupów za Londerna? – wtrącił się Mike Sage.

Londern i Bean podnieśli się z ziemi i otrzepali z kurzu.

- No, możnaby odpocząć. Nie, Bean? – zagadał grabarz.

- To raczej barman odpocznie od ciebie – stwierdził złośliwie Bean, jak to miał w zwyczaju. – Ale OK, to nie jest głupi pomysł. Może mają tam jakieś fajne… no wiecie…

Miszczunio chciał już skomentować szeroki uśmiech Beana, ale zapadła decyzja.

- No dobrze – Callahan odjął dłoń od podbródka. – To idziemy do tego Sanktuarium, załatwimy Diablo, wy sobie tutaj odpoczniecie, a później wszystko wraca na swoje miejsce, w porządku?

Miszczunio i Slejer spojrzeli po sobie.

- W porządku, panie Callahan. To gdzie tu macie tawernę?

- Mamy tu co najwyżej saloon. I jest tam. No, Drużyno, idziemy.

I zniknęli za portalem. John Callahan. Kitty Callahan. Howard Londern. John Bean. Michael Sage.

Natomiast Miszczunio i Slejer zniknęli za drzwiczkami saloonu.

- Slejer, nieźli są, nawet nie musieliśmy ich prosić…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazeite
jako John Callahan



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: znienacka :)

PostWysłany: Wto 23:20, 06 Lut 2007    Temat postu:

Hm. Brakuje mi sceny gdzie z portalu wychodzi paladyn BearClaw, a następnie on i Londern zaczynają się sobie intensywnie przyglądać, zastanawiając się, czemu wyglądają tak samo Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BearClaw
jako Billy Gun



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z Bractwa Stali...

PostWysłany: Wto 23:45, 06 Lut 2007    Temat postu:

Kaz - może dlatego, że zupelnie innaczej by wygladali? Very Happy Razz
A tak w ogóle to świetny tekst - czekam na więcej! Very Happy
I co by na to powiedział Paladyn Kaz_Callahan jakby spotkał Johna Callahana? Very Happy
A co do Paladyna BearClawa - to już mu bliżej do fanatycznego McBearsona niż do Londerna Wink , chociaż i to nie prawda... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazeite
jako John Callahan



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: znienacka :)

PostWysłany: Śro 11:53, 07 Lut 2007    Temat postu:

Kaz Callah, jeśli już Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luke76
jako Mike Sage



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Emerald Isle

PostWysłany: Śro 12:41, 07 Lut 2007    Temat postu:

Kazeite napisał:
Hm. Brakuje mi sceny gdzie z portalu wychodzi paladyn BearClaw, a następnie on i Londern zaczynają się sobie intensywnie przyglądać, zastanawiając się, czemu wyglądają tak samo Smile


Kaz, how can you know what happens next? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cathia
jako Kitty Callahan



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Washington DC

PostWysłany: Śro 19:12, 07 Lut 2007    Temat postu:

Bo to Kaz... Czyz to nie jest oczywiste?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JohnnyBee
jako John Bean



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Alba

PostWysłany: Pon 2:54, 12 Lut 2007    Temat postu:

przeciez jakby Pal BC przeszedl przez portal, to w ciagu 10 min mialby mape calej okolicy obcykana i tylko by sie zastanawial dlaczego waypointa nie moze znalezc... a Public Relations zostawilby Nekciowi i Czarownicy Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy

Yeah... intelygencja niech sie sama o siebie martwi, prawda Cath ? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prosperity Wells Strona Główna -> Alternatywy… Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin